Moje spotkanie trzeciego stopnia

Niedługo wiosna, a ja wspominam zeszłoroczne spotkanie z …kopciuszkiem

Kiedy postawiłam nowy dom, obok drewnianej chaty, którą odwiedzały – od rana do późnego wieczora różne gatunki ptaków (kąpiąc się w suchym piasku, pijąc wodę ze studni w betonowej donicy albo ze zwisającej metalowej rynny) – nie spodziewałam się, że w pierwszym roku zasiedlenia, na niewykończonym poddaszu, zagnieździ się nowy gatunek, przeraźliwie piszczących i płochliwych ptaków.

Obserwowałam przybywające fragmenty trawy i słomy, na belce pod stropem, układane starannie w najmniej widocznym miejscu(lekko oddalonym od wścibskich oczu, które mogły „nakryć” nieproszonych gości). Ale budowanie gniazda – to jedno, a zniesienie i wysiadywane jaj – to drugie!

Ponieważ prace przy domu trwały w różnych godzinach dnia i nocy, dźwięki, które roznosiły się echem, a hałas prac budowlanych nie ustawał,  nie przypuszczałam, że nie spłoszą drobnych, filigranowych ptaków.

Nigdy wcześniej nie widziałam niewielkich, szarych piskląt i smukłych dorosłych o lekko wydłużonym ogonku, natarczywie wznoszących się pod dachem, w obronie piskląt, które pierwszy raz udało mi się zlokalizować pod koniec marca.

Długo zastanawiałam się nad gatunkiem ptaków o wielkości około 10-15cm., a  kształtem przypominające wróble. Okazało się, że gatunkiem, który często odwiedza zabudowania wiejskie, a czasem nawet wybiera do zakładania gniazd opustoszałe budynki w mieście, jest właśnie …kopciuszek.

Często dokarmiam ptaki. Do rozstawionych przed drewnianą chatą pojemników, wsypuję różne rodzaje ziaren, czasami okruchy suchego chleba lub bułki. W okresach suszy, uzupełniam wodę w betonowych donicach. Dla kopciuszka i innych ptaków odżywiających się również owadami, larwami ukrytymi w ziemi, prace porządkowe przy nowym domu, polegające na przekopywaniu terenu pod zasiew roślin, umożliwiły dodatkowe źródło pożywienia.

Nie uwierzysz, ale kopciuszki  zagościły u mnie na dłużej i ponownie założyły gniazdo w drugim pomieszczeniu pod dachem. W ciągu 2 tygodni wykluły się 4 młode, przeraźliwie piszczące i płochliwe ptaki.

Zauważyłam, że moja obecność i stałe przebywanie w okolicy gniazda, już im nie przeszkadza. Byłam świadkiem wzajemnych zabaw ptaków w poszukiwaniu „drogi ewakuacyjnej”, gdy młode po raz pierwszy miały zaliczyć swój pierwszy lot.

Długo siedziały na drewnianej belce, aż przywoływane „ćwiergotem” starszych sióstr i braci, wzniosły się w górę!

Odleciały pod koniec kwietnia. Pozostawiły dwa gniazda, które niestety musiałam zlikwidować, ale…

…Czekam na kopciuszki tej wiosny!

Na ich śpiew, zamieszanie, różnorodność wśród stałych mieszkańców wsi – wróbli, sikorek, drozdów, kosów i gołębi…

Wyobraź sobie koncert ptasich tryli, gdy siedzisz przed domem i popijając poranną kawę, czujesz ogromną chęć do życia! Zwinne, małe istoty podchodzą do ciebie bliżej, w zaufaniu twojego bezruchu, oswajają twoją spokojną energię pogodzoną z czasem. Dźwięk delikatnych gardeł sprawia, że chcesz oddychać głębiej, świadomie, wolniej. Zamykasz oczy i jesteś w środku naturalnego „ogrodu”. Czujesz się częścią Matki Natury. Tworzysz jej idealny portret własnym – JESTEM.

Życzę ci tego uczucia, niezależnie od pory roku i miejsca, w którym jesteś!:)

Z serdecznością,

Iwona

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *