„Bo zachorowałam na raka i postanowiłam zmienić c o ś w swoim życiu” – mogłabym odpowiedzieć, czyli o tym, że zostałam weganką zdecydowało życie.
Ale chorobę wykryłam pół roku później. Po zmianie diety. Może to zbieżność zdarzeń, ale kiedy moje samopoczucie uległo pogorszeniu – straciłam smak na mięso! Zaczęłam więc obserwować, czego potrzebuje moje ciało, co wpływa na jego lepszą wytrzymałość i zdecydowanie podnosi laboratoryjne wyniki.
Dzisiaj tłumaczę moją decyzję, świadomym wyjściem ku zdrowiu. Bo wszystkie toksyny, którymi karmiłam organizm od lat (mimo dbania o dobrą kuchnię), znalazły swoje ujście w jednym punkcie i urosły do rozmiarów 5,1cm.x3,7cm.x2,5cm. Zapewne to nie jedyny powód mojej choroby, ale niewątpliwie mógł być jej częścią.
Postanowiłam dowiedzieć się możliwie wszystkiego o roślinnym odżywianiu, aby nie narażać zdrowia na dalszy rozwój choroby. Bombardowana informacjami na temat weganizmu – trochę z niedowierzaniem, a trochę z powodu popularyzowanej mody – rozpoczęłam przygodę ze zbilansowaną dietą.
Szybko przekonałam się, że właściwie potrafię żyć bez mięsa. Przyzwyczajenie do smaków, tradycyjnego menu, zastąpiłam stosując zamienniki i właściwe proporcje. Zachwyciłam się prostotą potraw. W lodówce pojawiły się różne kolory owoców i warzyw, z hodowli ekologicznych (pochodzące również z powszechnie dostępnych supermarketów). Każdego chcę użyć, kroić, obsmażać, gotować, dusić, przyprawiać i z apetytem zjadać….
Moc roślin jest naprawdę silna!
Oczywiście znam opinie na temat wykorzystywania niedozwolonych środków do wzrostu roślin na plantacjach. Nie jest mi również obcy raport EWG na www.ewg.org w sprawie listy produktów nieorganicznych o najwyższej zawartości pestycydów wśród roślin w uprawach konwencjonalnych, ogłoszony w 2017r. przez Environmental Working Group.
Parszywa dwunastka:
Truskawki
Szpinak
Nektarynki
Jabłka
Brzoskwinie
Gruszki
Wiśnie i czereśnie
Winogrona
Seler
Pomidory
Papryka słodka
Ziemniaki
W raporcie czytam również o warzywach i owocach, których zawartość substancji szkodliwych dla zdrowia jest najmniejsza.
Czysta piętnastka:
Kukurydza
Awokado
Ananas
Kapusta
Cebula
Groszek
Papaja
Szparagi
Mango
Bakłażan
Melon
Kiwi
Kantalup
Kalafior
Grejpfrut
Staram się zrobić wszystko, co mogę, aby moim nadrzędnym priorytetem było dbanie – możliwie, jak najlepsze – o jakość wegańskich posiłków.
Od trzech lat prowadzę kuchnię opartą na roślinach
z dużą zawartością antyoksydantów, białka niekancerogennego, nierafinowanych tłuszczy, fitoestrogenów, które wpływają na prawidłowy metabolizm i produkcję enzymów trawiennych. Wiem, jak bardzo potrzebuję wsparcia – szczególnie tych pierwszych!
Chociaż pokusa zakupów produktów (coraz częściej zalegających półki sklepów, które ze zdrowiem nie mają nic wspólnego i mogłabym je zaliczyć do grupy wegańskich fast foodów, jest coraz większa) – czytam etykiety i patrzę na skład.
Inspiruje mnie wskaźnik gęstości odżywczej ANDI (Aggregate Nutrient Density Index)
,który klasyfikuje produkty żywieniowe pod względem zawartości mikroskładników odżywczych:
- wapnia, karotenoidów (beta-karotenu, alfa-karotenu, luteiny, zeaksantyny likopenu)
- błonnika,kwasu foliowego, glukozynolatów, żelaza, magnezu
niacyny, selenu
- witaminy B1(tiaminy), witaminy B2 (ryboflawiny), witaminy B6, witaminy B12
- witaminy C,witaminy E, cynku
- antyoksydantów (przeciwutleniaczy)
Opracowany na www.m-surma.pl
Im wyższy wskaźnik, tym wyższa gęstość odżywcza!
Zwróć uwagę, że na samym szczycie produktów o największej gęstości odżywczej znajdują się zielone warzywa i owoce!
Co zawdzięczam roślinnemu odżywianiu?
Po 1: ustaliłam priorytety! Na przygotowanie posiłków mam czas, nie są przypadkowe, wymagają zorganizowania i przemyślanych zakupów.
Po 2: jestem przekonana, że moja świadomość prawidłowo skomponowanych posiłków, pochodzi właśnie od zainteresowań kuchnią wegańską.
Po 3: dzisiaj czuję się na tyle dobrze, że wróciłam do pracy i mam więcej energii, niż kiedykolwiek wcześniej.
Po 4: wszystkie wyniki laboratoryjne są w normie, a suplementację, którą stosowałam podczas „tradycyjnej” diety – mogłam odstawić.
Po 5: stale odkrywam nowe inspiracje. Bardzo cenię sobie treść książki Rich Rolla pt. „Ukryta siła” oraz Andreasa Moritza pt. „Rak to nie choroba, a mechanizm obronny organizmu”. Były moimi pierwszymi przewodnikami po zdrowiu.
Po 6: prowadząc kuchnię wegańską przekonuję innych do jej wartości i towarzyszy temu miłe zaskoczenie i pozytywny odbiór.
Po 7: ciało emocjonalne, a ciało fizyczne nie istnieje w izolacji! Zmieniłam również podejście do świata, żyję również w wegańskim stylu szanując środowisko i pielęgnując swoje ciało, dom.
Po 8: złagodniałam, uspokoiłam umysł i radość współistnienia z Matką Naturą, w poszanowaniu innych.
Dlatego nie narzucam swojego stylu życia. Nie osądzam wyborów i przyzwyczajeń. Twoich również!:)
Dzielę się tym, co wpłynęło na moje życie i stanowi wartość, którą szanuję. Ale pragnę również, aby mogła zasłużyć na Twój szacunek.
Chociaż zdarzają mi się odstępstwa od zasad, chociażby w noszeniu ciepłych swetrów, pamiątek, prezentów i własnej wydzierganej pracy na drutach z dodatkiem wełny, staram się traktować weganizm odpowiedzialnie i bardzo poważnie.
A przy tym jestem szczęśliwa! Weganizm mnie nie ogranicza, nie mam poczucia straty, konieczności czy nawet przymusu! Nie tęsknię za mielonym, schabowym, czy rybą. Ale potrafię nadal je smacznie przyrządzić.
Chociaż moje przepisy na blogu będą w iście wegańskim charakterze, może spojrzysz na nie z zainteresowaniem i zechcesz przygotować coś dla smaku, wyglądu i zdrowiaJ
Serdecznie pozdrawiam,
Iwona